sobota, 27 października 2007

Przezyc w Caracas

Violent crime in Venezuela is pervasive, both in the capital, Caracas, and in the interior. The country has one of the highest per-capita murder rates in the world. Armed robberies take place in broad daylight throughout the city, including areas generally presumed safe and frequented by tourists. A common technique is to choke the victim into unconsciousness (...)

Na strone amerykanskiego Departamentu Stanu trafilem jeszcze w Polsce. Swiadom tendencyjnosci informacji zamieszczanych na witrynach ambasad, nie moglem jednak zupelnie zignorowac zawartych tam ostrzezen potegowanych przez liczne relacje turystow, ktorzy nie zachowawszy nalezytej ostroznosci zostali obrabowani lub okradzeni. Bez dwoch zdan Caracas pod wzgledem bezpieczenstwa nie moze sie rownac z zadnym europejskim miastem. Wspomnialem juz o wszechobecnych murach, plotach pod napieciem i drutach kolczastych, ktorymi bogaci i nieliczna klasa srednia probuja odgrodzic sie od ulicy, biedoty i swiata ranchos. Te wszystkie zabezpieczenia jednakze przestaja dzialac, gdy czlowiek musi opuscic swa domowa kryjowke.

Tuz po przyjezdzie wspollokatorzy zaserwowali mi teoretyczny kurs survivalu w caracaskiej dzungli miejskiej. Poczatkowo wydawalo mi sie, ze malujac rzeczywistosc w tak czarnych barwach chlopaki chca mnie w ten sposob uczulic na pewne niebezpieczenstwa. Przyzwyczajony wiec do europejskich standardow zycia nie dawalem im zbytnio wiary. Ale gdy identyczne komentarze slyszalem od kolejnych osob i w miare jak sam zaczalem obserwowac tutejsze zwyczaje, bardzo szybko wybilem sobie z glowy me dotychczasowe przyzwyczajenia i zachowania.

A oto lista "10 przykazan" badz wpojonych mi przez srodowisko, badz do ktorych samemu doszedlem:

1) W nocy nigdy samemu nie chodz po ulicy. Nie wazne, ze uczelnie od domu dzieli zaledwie 400 metrow. Nie wazne, ze dystans ten mozna pokonac w 5 minut. Poza nielicznymi pozadnymi dzielnicami typu Chacao i Las Mercedes, ("gdzie mozna nawet pieska wyprowadzac na spacer o 11 w nocy i nic ci sie nie stanie" - Lucas), absolutnie, pod zadnym pozorem nie wolno ci przebywac samemu na zewnatrz. I faktycznie, gdy koncze zajecia o 21:40 zawsze prosze kogos ze znajomych o podwiezienie, a gdy musze jeszcze dluzej zostac, chlopaki o 22:00 dzwonia z domu i pytaja, czy nie wyjechac po mnie (400 metrow! Rozumiecie? 400 pieprzonych metrow!)

2) Taksowki nalezy zamawiac jedynie sprawdzone lub z widocznymi numerami korporacji. Inaczej moga cie wywiezc w p...u i zrobic tzw. jesien sredniowiecza

3) Gdy juz przytrafi ci sie spotkanie z malandros, oddajesz wszystko co masz. Bez wyjatku. Bez niepotrzebnej dyskusji.

4) Paszport, karty kredytowe, pieniadze, aparat i inne cenne rzeczy generalnie leza w domu

5) Czekajac w nocy na umowiona taksowke, czekasz przy uchylonej furtce lub drzwiach

6) Nie wyciagasz mapy w miejscach publicznych. W ogole najlepiej nie wyrozniaj sie z tlumu i nie daj sie poznac, ze jestes turysta lub obcokrajowcem.


Ze wzgledu na to ostatnie bardzo rzadko uzywam swoich TRAMPowych koszulek z polskimi napisami, natomiast tej z ogromnym "fakiem" na plecach nawet nie mysle zalozyc :) Dodatkowo bedac w nieznanych regiony miasta, zawsze staram sie poruszac zdecydowanym krokiem, nawet gdy nie do konca ide we wlasciwym kierunku. Lepsze to niz z rozlozona mapa krecic sie jak sierotka Marysia i pytac wszystkich na okolo o droge.

Zupelnie inny zestaw regul dotyczy przemieszczania sie noca samochodem, ktory wobec braku nocnej komunikacji miejskiej jest wlasciwie jedyna w miare sensowna opcja:

7) Wszystkie samochody maja zaciemnione szyby. Chlopaki mi wytlumaczyli, ze bynajmniej nie ze wzgledu na slonce i klimat tropikalny.

8) Drzwi zawsze w trakcie jazdy pozostaja zamkniete od wewnatrz.

9) Poza nielicznymi dzielnicami (w/w Chacao, Las Mercedes) w nocy czerwone swiatla syngalizacji "nie licza sie". Nic nie jedzie? Naprzod!

10) Napotkawszy blokade na drodze - glownie na miedzymiastowych - zwalniasz, opuszczasz szyby, klaniasz sie wladzom, podnosisz szyby i przyspieszasz.

6 komentarzy:

Piotrek pisze...

A jak to jest z posiadaniem broni ?? CZy mozna, czy ludzie nosza, i czy mysla, ze to pomaga??

Unknown pisze...

Jaco, jestes chlopak z Pragi - dasz rade!
A swoja droga niezle wrazenie to robi...

Jacek pisze...

Eh, gdzie sie podziala tamta Zabkowska...

Co do broni, jakis czas temu Tata mi podeslal ciekawy komentarz o nastepujacej tresci:

"Caracas frequently rates first as the city with the most murders worldwide,
and is generally one of the top 3 most crime-ridden cities in the world.

I read an article which attributed much of this violence to poverty, and
willingness of many inidividuals to act as semi-professional hitmen for just
$10 or $20 US dollars per kill. The result is that anytime there is a
disagreement or conflict between two people or groups of people, these cheap
guns-for-hire are employed and people end up dead. Imagine if in America,
whenever someone pissed you off, all you had to do was walk down the street
and hire a hitman for a few bucks to have that person killed. Now,
apparently, many disputes in Caracas are settled with hitmen, and people are
killed for dirty looks, real or perceived insults, and all sorts of other
petty reasons.

People are so desperate for cash, and the conviction rate is so low that
becoming a hitman is an easy choice to make for those who have no other
options. It doesn't take brains or brawn to kill - just desperation and a
lack of empathy: there's no question that a large percentage of Caracas'
population could meet these criteria."

Aczkolwiek podkreslam: tego typu zajscia maja miejsce w barrios i sa to glownie porachunki miedzy gangami.

Jacek pisze...

I jeszcze jedno: Wczoraj na kolacji znajoma Wloszka opowiadala, jak to szla ulica byla swiadkiem poscigu zlodzieja przez policjanta. Gdy uciekinier nie zatrzymywal sie, policjant go... zastrzelil. A ludzie? Ludzie jakby nigdy nic - zobaczyli lezacego typa, odwrocili glowe i poszli w swoja strone, by samemu nie miec problemow z policja i klopotliwa rola swiadka.

Unknown pisze...

Ech, Ząbkowska... moje dzieciństwo, parę lat tam mieszkałem

Anonimowy pisze...

zastanawiam sie nad Twoimi sugestiami np. nie dac poznac ze jest sie obcokrajowcem... mialem przyjemnosc pomieszkac w caraca i przyznam sie ze pomimi szybko zmianiajacej sie skóry z koloru bialego na mocno opalony, pomimo czarnych włosów i zarostu, nie potrafile jednak zniwelowac mojej naturalnej wysokosci ciała / a nie jest ona jakos zbyt wybujała , jak dla polaka to mysle ze spokojnie przecietne 180 cm/ i w zwiazki z ta wyskoscia nie zaleznie co bym zrobil to i tak udawanie "nie obcokrajowaca" mi nie wychodziło, ta wiec zgadzam sie z twoimi sugestiami ale niektorych spraw nie da sie "przeskoczyc" ... a tak przy okazji to mieszkałem przy Plaza Cucre - tuz nad sama stacja metra- i regularnie poruszalem sie po tym rejnie- nigdy mi sie nic nie stalo złego na cale szczesci

StarySmok