sobota, 9 lutego 2008

Panamericana do Limy

Do Limy dotarlem po 20 godzinach jazdy luksusowym 2-pietrowym autobusem. Po raz pierwszy w zyciu - ryzykujac utrate watpliwej klasy filmow pokazywanych w drodze - poprosilem o bilet w pierwszym rzedzie, tzw. panoramico. Polecam.





W Ameryce Poludniowej podstawowym srodkiem komunikacji miedzymiastowej jest autobus. Nieliczne linie kolejowe wymagajace dofinansowania ze strony panstwa zostaly generalnie pozamykane wobec niewielkich mozliwosci finansowych tych badz co badz biednych krajow, natomiast bilety lotnicze nadal dostepne sa jedynie waskiej czesci spoleczenstwa. I odwrotnie jak w Polsce, gdzie panstwowy PKS pozostawal wiecznie w cieniu kolejowego molocha, w Ameryce wolna konkurencja prywatnych firm przewozowych swietnie sie sprawdza. Po pierwsze, floty firm skladaja sie z autobusow o standardzie o jakim w Polsce mozna by tylko pomarzyc. Po drugie, rzeczywiscie istnieje konkurencja cenowa pomiedzy przewoznikami. Po trzecie - wygoda. Pomiedzy glownymi miastami non-stop kursuja autobusy, totez w praktyce wystarczy w ciemno przyjsc na dworzec, gdzie specjalnie zatrudnieni "stacze" czy tez "krzykacze" w mig czlowieka wylowia z tlumu i skieruja do wlasciwego autobusu, ktory odjedzie maksymalnie w ciagu pol godziny. Dla przykladu podczas mojej ponad 24-godzinnej podrozy z Meridy do Limy z 3 przesiadkami nie mialem czasu zjesc normalnego posilku i w ostatnim autobusie prawie z glodu umieralem.

Kocham pociagi, ale trzeba przyznac racje zwolennikom transportu drogowego, ze jest po prostu i tanszy i bardziej efektywny.

Brak komentarzy: