sobota, 9 lutego 2008

Ekwador

Ekwador. Nazwa malutkiego poludniowoamerykanskiego kraju znanego z glownie z wulkanow i bananow (a moze: bananow i wulkanow) w sercu kazdego szanujacego sie kibica pilki noznej wywoluje sluszne poczucie wstydu i upokorzenia narodowego. Bedzie bolalo rozdrapywanie starych ran, ale musze:

9 czerwca 2006, godz. 21.00, stadion w Gelsenkirchen. Rosli bialo-czerwoni staja naprzeciwko krepej i atletycznej reprezentacji kraju, ktory po raz drugi w historii zakwalifikowal sie do Mundialu. Nasi musza ten mecz wygrac, uwzgledniajac przyszle wielce prawdopodobne porazke z Niemcami i wygrana z Kostaryka. Polscy kibice skandują "Gracie u siebie". I stalo sie najgorsze. W 24. minucie Tenorio. W 80. - Delgado. A w 93. gwizdek sedziego dobily slaniajacych sie na kolanach bialo-czerwonych praktycznie przekreslajac szanse na wyjscie z grupy.

Dobrze pamietam ten dzien. Siedzialem w madryckim barze saczac piwo z przypadkowo spotkana Polka i noz mi sie w kieszeni otwieral jak w 24, 80 oraz 93 minucie z kuchni wybiegala gruba Ekwadorka i tasakiem w reku wymachiwala skaczac przed telewizorem...

Ale to nie wstyd, lecz zwyczajnie brak czasu ograniczyly moja wizyte na terytorium Ekwadoru do zaledwie 36-godzin, a w praktyce poza autobusami i przymusowym noclegiem w przygranicznym Tulcanie (3 USD za pokoj!!! Raj na ziemi!!!) dane mi bylo jedynie przez kilka godzin pospacerowac po stolicy kraju - Quito (2 USD za obiad tuz przy glownym placu miasta!!! Raj na ziemi!!!). Starowka Quito, o czym nie wiedzialem wczesniej, zaliczana do dziedzictwa ludzkosci przez UNESCO rzeczywiscie robi spore wrazenie, co z reszta widac na ponizszych zdjeciach. A juz kompetnie mnie rozbroil palac prezydencki otwarty niedawno dla publicznosci. I jak za komuny - zobaczlem kolejke ludzi, przeczytalem gdzies z boku "entrance free", dostalem jakas obraczke z godzina, a dopiero po fakcie zaczalem pytac kolejkowiczow: "Señora, a do czego ta kolejka?". Nieco pozniej w tym samym miejscu natknalem sie na innego rodzaju zgromadzenie, czyli manifestacje niskich rdzennych Ekwadorczykow zdaje sie przeciwko korupcji. W szczegoly sie nie zaglebialem, bowiem czas gonil, a protestow/wiecow/strajkow juz sie sporo naogladalem (rowniez dzien wczesniej w przygranicznym kolumbijskim Iquitos strajkowali busiarze).

Tym razem tylko 45 minut postoju


W autobusie


Gabinet Rady Ministrow Republiki Ekwadoru


Bazylika w Quito


Juan Pablo II


Palac prezydencki za dnia...


... i noca


Quito noca

Brak komentarzy: