Violent crime in Venezuela is pervasive, both in the capital, Caracas, and in the interior. The country has one of the highest per-capita murder rates in the world. Armed robberies take place in broad daylight throughout the city, including areas generally presumed safe and frequented by tourists. A common technique is to choke the victim into unconsciousness (...)Na strone amerykanskiego Departamentu Stanu trafilem jeszcze w Polsce. Swiadom tendencyjnosci informacji zamieszczanych na witrynach ambasad, nie moglem jednak zupelnie zignorowac zawartych tam ostrzezen potegowanych przez liczne relacje turystow, ktorzy nie zachowawszy nalezytej ostroznosci zostali obrabowani lub okradzeni. Bez dwoch zdan Caracas pod wzgledem bezpieczenstwa nie moze sie rownac z zadnym europejskim miastem. Wspomnialem juz o wszechobecnych murach, plotach pod napieciem i drutach kolczastych, ktorymi bogaci i nieliczna klasa srednia probuja odgrodzic sie od ulicy, biedoty i swiata ranchos. Te wszystkie zabezpieczenia jednakze przestaja dzialac, gdy czlowiek musi opuscic swa domowa kryjowke.
Tuz po przyjezdzie wspollokatorzy zaserwowali mi teoretyczny kurs survivalu w caracaskiej dzungli miejskiej. Poczatkowo wydawalo mi sie, ze malujac rzeczywistosc w tak czarnych barwach chlopaki chca mnie w ten sposob uczulic na pewne niebezpieczenstwa. Przyzwyczajony wiec do europejskich standardow zycia nie dawalem im zbytnio wiary. Ale gdy identyczne komentarze slyszalem od kolejnych osob i w miare jak sam zaczalem obserwowac tutejsze zwyczaje, bardzo szybko wybilem sobie z glowy me dotychczasowe przyzwyczajenia i zachowania.
A oto lista "10 przykazan" badz wpojonych mi przez srodowisko, badz do ktorych samemu doszedlem:
1) W nocy nigdy samemu nie chodz po ulicy. Nie wazne, ze uczelnie od domu dzieli zaledwie 400 metrow. Nie wazne, ze dystans ten mozna pokonac w 5 minut. Poza nielicznymi pozadnymi dzielnicami typu Chacao i Las Mercedes, ("gdzie mozna nawet pieska wyprowadzac na spacer o 11 w nocy i nic ci sie nie stanie" - Lucas), absolutnie, pod zadnym pozorem nie wolno ci przebywac samemu na zewnatrz. I faktycznie, gdy koncze zajecia o 21:40 zawsze prosze kogos ze znajomych o podwiezienie, a gdy musze jeszcze dluzej zostac, chlopaki o 22:00 dzwonia z domu i pytaja, czy nie wyjechac po mnie (400 metrow! Rozumiecie? 400 pieprzonych metrow!)
2) Taksowki nalezy zamawiac jedynie sprawdzone lub z widocznymi numerami korporacji. Inaczej moga cie wywiezc w p...u i zrobic tzw. jesien sredniowiecza
3) Gdy juz przytrafi ci sie spotkanie z malandros, oddajesz wszystko co masz. Bez wyjatku. Bez niepotrzebnej dyskusji.
4) Paszport, karty kredytowe, pieniadze, aparat i inne cenne rzeczy generalnie leza w domu
5) Czekajac w nocy na umowiona taksowke, czekasz przy uchylonej furtce lub drzwiach
6) Nie wyciagasz mapy w miejscach publicznych. W ogole najlepiej nie wyrozniaj sie z tlumu i nie daj sie poznac, ze jestes turysta lub obcokrajowcem.
Ze wzgledu na to ostatnie bardzo rzadko uzywam swoich TRAMPowych koszulek z polskimi napisami, natomiast tej z ogromnym "fakiem" na plecach nawet nie mysle zalozyc :) Dodatkowo bedac w nieznanych regiony miasta, zawsze staram sie poruszac zdecydowanym krokiem, nawet gdy nie do konca ide we wlasciwym kierunku. Lepsze to niz z rozlozona mapa krecic sie jak sierotka Marysia i pytac wszystkich na okolo o droge.
Zupelnie inny zestaw regul dotyczy przemieszczania sie noca samochodem, ktory wobec braku nocnej komunikacji miejskiej jest wlasciwie jedyna w miare sensowna opcja:
7) Wszystkie samochody maja zaciemnione szyby. Chlopaki mi wytlumaczyli, ze bynajmniej nie ze wzgledu na slonce i klimat tropikalny.
8) Drzwi zawsze w trakcie jazdy pozostaja zamkniete od wewnatrz.
9) Poza nielicznymi dzielnicami (w/w Chacao, Las Mercedes) w nocy czerwone swiatla syngalizacji "nie licza sie". Nic nie jedzie? Naprzod!
10) Napotkawszy blokade na drodze - glownie na miedzymiastowych - zwalniasz, opuszczasz szyby, klaniasz sie wladzom, podnosisz szyby i przyspieszasz.